Ta lampa, to dowód na to, że marzenia się spełniają.
Darzę ją wielkim sentymentem i cieszy ona moje oko zawsze gdy wracam z pracy - okno w kuchni zyskało nowy wymiar okna na świat oświetlanego ciepłym blaskiem szkła witrażowego.
Jest to moja pierwsza lampa witrażowa. Zrobiłam ją na kursie witrażowym Lamp Tiffany w październiku 2010 roku.
Robiłam wcześniej drobne różności: anioły, motyle, koty i inne, ale lampy wciąż były dla mnie tajemnicą niezgłębioną.
Do dziś są tajemnicą, ale już trochę bardziej oswojoną.
Mosiężna noga, to pamiątka po mamie mojego męża, więc wartość tej lampy jest dla mnie podwójna - pierwsza lampa i od razu pamiątkowa.
zlutowana lampa, jeszcze bez wykończenia wewnętrznego
![]() |
trzeba zrobić małe poprawki na lutach - wypełnić nierówności
i gotowe dzieło - zlutowane i spatynowane |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz